Tematem na dziś będą Buty. Rzeczą zrozumiałą jest to, że podczas apokalipsy nie będziemy biegać po sklepach w poszukiwaniu wymarzonych, wygodnych butów. Domyślić się też możemy, że nie będziemy biegać w sandałach/klaponkach/nowych adasiach itp. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie buty wybrać pod swoje potrzeby scrooluj na dół.
Obuwie przeznaczone do długich marszów – z takim określeniem kojarzą mi się przede wszystkim wysokie buty do chodzenia po górach (w ogólnym rozumieniu; pomijając kategoryzację tego typu obuwia). Solidne, dobrze stabilizujące kostkę, często również ciężkie i na grubej podeszwie. Z kolei w kwestii butów do biegania skojarzenie jest raczej proste i składania się ku typowo sportowemu obuwiu o krótkiej cholewce i bardzo elastycznej konstrukcji. Czy połączenie takich butów jest możliwe? Tak, kompromisem pomiędzy jednym a drugim rodzajem obuwia będzie but stabilizujący kostkę, lecz nie tak wysoki jak większość typowych militarnych butów z cholewką o wysokości 8-9 cali. Chodzi tu konkretnie o modele nawiązujące krojem do trekkingowych butów, których wysokość waha się między 14-16 cm. Dobra stabilizacja kostki przy minimalnej wysokości daje jeszcze jeden istotny efekt, czyli niewielką wagę buta. Aspekt ciężaru naszego obuwia jest niezwykle istotny w momencie biegania. Niewiele jest tu do tłumaczenia. W ciężkich butach biega się wyjątkowo źle, dlatego należy dążyć do jak najniższej wagi. Analizując moje dotychczasowe doświadczenia doszedłem do wniosku, że absolutnym maksimum jest 1200g (dla rozmiaru 42, bo taki najczęściej podają producenci przy określaniu wagi buta). Wszystko ponad tę liczbę jest zdecydowanie zbyt dużą wartością.
Przejdźmy teraz do materiału z jakiego powinny być wykonane buty przekomandosa. W znakomitej większości cholewki obuwia militarnego czy też trekkingowego w swojej konstrukcji opierają się na takich rozwiązaniach jak: nubuk, nubuk + membrana oraz skóra licowa.
Buty wykonane z nubuku charakteryzują się przede wszystkim niską wagą i częstokroć niższą ceną od tych ze skóry licowej czy nubuku z membraną. Niska odporność na wilgoć to określenie, które najdelikatniej opisuje zachowanie tych butów w kontakcie z wodą. Idealnie sprawdzają się w gorące letnie dni, ale na pewno nie są uniwersalne, a przecież o maksymalny poziom tej cechy nam chodzi.
Skóra licowa to materiał wykonania nieco droższy. W sensie konstrukcyjnym jest to w zasadzie taka sama skóra jak nubuk tyle, że poddana nieco innym działaniom w procesie obróbki garbarskiej. Detale pozostawiam dociekliwym, ponoć w Internecie jest wszystko ;) . Skóra licowa jest zdecydowanie bardziej odporna na wilgoć i zabrudzenia niż nubuk. Niestety buty wykonane z tego materiału również nie są celem naszych poszukiwań, ze względu na ich wagę. Obuwie wykonane z „licówki” jest najczęściej dużo cięższe od wartości, którą założyliśmy wcześniej. Wynika to z większej grubości skóry licowej, a co za tym idzie większego ciężaru samego materiału, jak i z konstrukcji. Producenci najczęściej stosują to tworzywo w butach o konstrukcji przystosowanej pod raki, czy też po prostu w butach z grubą i ciężką podeszwą. Zapomniałbym o niemal najważniejszym – skóra licowa jest znacząco droższa chociażby od nubuku.
Wybór materiału pada więc na rozwiązanie łączące nubuk z membraną (najczęściej Gore-tex). Tego rodzaju połączenie zostało zaprojektowane przez producentów obuwia z kilku powodów. Przede wszystkim chodziło o zmniejszenie wagi buta poprzez zastosowanie cieńszego nubuku, przy jednoczesnym zachowaniu odporności na wodę – patrz gore-tex. Aspektem nie bez znaczenia była tu również redukcja kosztów. Nubuk jest tańszy od skóry licowej, ale w połączeniu w gore-tex`em posiada, a przynajmniej z założenia powinien posiadać, podobne właściwości zabezpieczające stopę przed wilgocią. Zaraz, zaraz. Przecież buty z goretexem, wcale nie są takie tanie. Produkcja membrany musi być koszmarnie droga (i wcale nie niższa od użycia skóry licowej). Niestety moi drodzy konsumenci płacicie za patent pozwalający na użycie w specyfikacji butów lanserskiego słowa „gore-tex” zamiast jakaś tam membrana. Same koszty wytworzenia nie są wcale takie kosmiczne.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej samej membranie. Z założenia powinna ona zatrzymywać dopływ wilgoci z zewnątrz i odprowadzać parę wodną z zewnątrz buta. Jak to wygląda w praktyce? Wcale nie tak kolorowo, bo wbrew temu co wszystkim się wydaje, gore tex nie jest gumą i nie zapewnia 100 procentowej impregnacji. Ponadto wymaga pielęgnowania w odpowiedni sposób i co ważne diametralnie traci swoje właściwości przy nieodpowiednim użytkowaniu. A jakie jest odpowiednie? Ano takie, że należy unikać zabrudzeń, przemoczeń, zalania buta przez cholewkę – czyli wszystkiego tego, co w militarnym użyciu jest zjawiskiem powszechnym. Czy zatem można się jakoś ustrzec diametralnego spadku właściwości membrany gore-tex podczas intensywnego użytkowania? W zupełności nie można, ale chyba jedynym rozwiązaniem jest używanie do impregnacji silnych środków chemicznych (typu nikwax), które zmniejszają drastycznie odprowadzanie wilgoci z buta, ale jednocześnie dają nam zadawalający poziom ochrony przed wilgocią z zewnątrz; nawet mimo zabrudzeń czy wcześniejszego „przelania” membrany. Podejście to jest wysoce niepoprane politycznie, bo wszyscy znawcy obuwia „w teren” zalecają specyfiki delikatne, nie niszczące skóry, najlepiej 4 różne do każdego rodzaju buta. Podejście zasadne, ale nie w momencie, gdy obuwie za moment wyląduje w wodzie po kostki, potem w piasku, a na koniec będzie męczone w środowisku zurbanizowanym. Powstaje zatem pytanie: skoro ten gore-tex taki zły, ma tyle wad to dlaczego akurat jego zastosowanie wybrałem w butach dla przekomandosa? Z gore-texem jest trochę jak z demokracją – każdy narzeka, ale jeszcze nikt lepszego rozwiązania nie wymyślił.
Doszliśmy zatem do wniosków, że obuwie dla prawdziwego przekomandosa musi być przede wszystkim uniwersalne. Powinno być lekkie (poniżej 1200g dla pary) i umożliwiające bieganie. Najlepiej wykonane z nubuku połączonego z gore-tex`em, krojem nawiązujące do modeli turystycznych. No dobrze to jakie buty konkretnie spełniają te wymagania? Ja już kilka propozycji mam, ale przedstawię je w dopiero w kolejnym wpisie. Pytanie czy wam przychodzi do głowy coś co wpisuje się w przedstawiony dziś szablon butów dla przekomandosa. Jeśli nie to zaprasza do kolejnej części artykułu, w której powiemy sobie zarówno o konkretnych egzemplarzach obuwia, jak i o rozwiązaniach, które pomogą właściwie użytkować nasze obuwie. Czołem przekomandosi!
Przejdźmy teraz do materiału z jakiego powinny być wykonane buty przekomandosa. W znakomitej większości cholewki obuwia militarnego czy też trekkingowego w swojej konstrukcji opierają się na takich rozwiązaniach jak: nubuk, nubuk + membrana oraz skóra licowa.
Buty wykonane z nubuku charakteryzują się przede wszystkim niską wagą i częstokroć niższą ceną od tych ze skóry licowej czy nubuku z membraną. Niska odporność na wilgoć to określenie, które najdelikatniej opisuje zachowanie tych butów w kontakcie z wodą. Idealnie sprawdzają się w gorące letnie dni, ale na pewno nie są uniwersalne, a przecież o maksymalny poziom tej cechy nam chodzi.
Skóra licowa to materiał wykonania nieco droższy. W sensie konstrukcyjnym jest to w zasadzie taka sama skóra jak nubuk tyle, że poddana nieco innym działaniom w procesie obróbki garbarskiej. Detale pozostawiam dociekliwym, ponoć w Internecie jest wszystko ;) . Skóra licowa jest zdecydowanie bardziej odporna na wilgoć i zabrudzenia niż nubuk. Niestety buty wykonane z tego materiału również nie są celem naszych poszukiwań, ze względu na ich wagę. Obuwie wykonane z „licówki” jest najczęściej dużo cięższe od wartości, którą założyliśmy wcześniej. Wynika to z większej grubości skóry licowej, a co za tym idzie większego ciężaru samego materiału, jak i z konstrukcji. Producenci najczęściej stosują to tworzywo w butach o konstrukcji przystosowanej pod raki, czy też po prostu w butach z grubą i ciężką podeszwą. Zapomniałbym o niemal najważniejszym – skóra licowa jest znacząco droższa chociażby od nubuku.
Wybór materiału pada więc na rozwiązanie łączące nubuk z membraną (najczęściej Gore-tex). Tego rodzaju połączenie zostało zaprojektowane przez producentów obuwia z kilku powodów. Przede wszystkim chodziło o zmniejszenie wagi buta poprzez zastosowanie cieńszego nubuku, przy jednoczesnym zachowaniu odporności na wodę – patrz gore-tex. Aspektem nie bez znaczenia była tu również redukcja kosztów. Nubuk jest tańszy od skóry licowej, ale w połączeniu w gore-tex`em posiada, a przynajmniej z założenia powinien posiadać, podobne właściwości zabezpieczające stopę przed wilgocią. Zaraz, zaraz. Przecież buty z goretexem, wcale nie są takie tanie. Produkcja membrany musi być koszmarnie droga (i wcale nie niższa od użycia skóry licowej). Niestety moi drodzy konsumenci płacicie za patent pozwalający na użycie w specyfikacji butów lanserskiego słowa „gore-tex” zamiast jakaś tam membrana. Same koszty wytworzenia nie są wcale takie kosmiczne.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej samej membranie. Z założenia powinna ona zatrzymywać dopływ wilgoci z zewnątrz i odprowadzać parę wodną z zewnątrz buta. Jak to wygląda w praktyce? Wcale nie tak kolorowo, bo wbrew temu co wszystkim się wydaje, gore tex nie jest gumą i nie zapewnia 100 procentowej impregnacji. Ponadto wymaga pielęgnowania w odpowiedni sposób i co ważne diametralnie traci swoje właściwości przy nieodpowiednim użytkowaniu. A jakie jest odpowiednie? Ano takie, że należy unikać zabrudzeń, przemoczeń, zalania buta przez cholewkę – czyli wszystkiego tego, co w militarnym użyciu jest zjawiskiem powszechnym. Czy zatem można się jakoś ustrzec diametralnego spadku właściwości membrany gore-tex podczas intensywnego użytkowania? W zupełności nie można, ale chyba jedynym rozwiązaniem jest używanie do impregnacji silnych środków chemicznych (typu nikwax), które zmniejszają drastycznie odprowadzanie wilgoci z buta, ale jednocześnie dają nam zadawalający poziom ochrony przed wilgocią z zewnątrz; nawet mimo zabrudzeń czy wcześniejszego „przelania” membrany. Podejście to jest wysoce niepoprane politycznie, bo wszyscy znawcy obuwia „w teren” zalecają specyfiki delikatne, nie niszczące skóry, najlepiej 4 różne do każdego rodzaju buta. Podejście zasadne, ale nie w momencie, gdy obuwie za moment wyląduje w wodzie po kostki, potem w piasku, a na koniec będzie męczone w środowisku zurbanizowanym. Powstaje zatem pytanie: skoro ten gore-tex taki zły, ma tyle wad to dlaczego akurat jego zastosowanie wybrałem w butach dla przekomandosa? Z gore-texem jest trochę jak z demokracją – każdy narzeka, ale jeszcze nikt lepszego rozwiązania nie wymyślił.
Doszliśmy zatem do wniosków, że obuwie dla prawdziwego przekomandosa musi być przede wszystkim uniwersalne. Powinno być lekkie (poniżej 1200g dla pary) i umożliwiające bieganie. Najlepiej wykonane z nubuku połączonego z gore-tex`em, krojem nawiązujące do modeli turystycznych. No dobrze to jakie buty konkretnie spełniają te wymagania? Ja już kilka propozycji mam, ale przedstawię je w dopiero w kolejnym wpisie. Pytanie czy wam przychodzi do głowy coś co wpisuje się w przedstawiony dziś szablon butów dla przekomandosa. Jeśli nie to zaprasza do kolejnej części artykułu, w której powiemy sobie zarówno o konkretnych egzemplarzach obuwia, jak i o rozwiązaniach, które pomogą właściwie użytkować nasze obuwie. Czołem przekomandosi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz